I już po świętach, strasznie się zaniedbałam. Wszystko przez chorobę córci i zmorę biurokracji remanenty. Tyle mam planów do zrealizowania a tu czasu brak. Czy doba nie mogła by trwać trochę dłużej ? Chyba nie tylko ja zadaje takie pytanie, nie jedna z nas chciała by ja choć troszeczkę wydłużyć :)
Muszę coś zrobić z moimi pomysłami, tzn. zrealizować choć jeden bo zaczynam bzikować i staję się nie do wytrzymania. Sama z sobą już nie mogę, przerasta mnie czasem ogrom obowiązków. W tym przypadku ich nieproporcjonalny układ w stosunku do przyjemności.
Jutro mieliśmy się spotkać ze znajomymi ale czy to spotkanie dojdzie do skutku nie wiem. Jeżeli nie to dam upust swoim pomysłom i chyba uszyję sobie kosz materiałowy na zabawki Magdaleny, bo szwendają się po domu i jakoś nie mogą znaleźć swojego miejsca a tak było by wszystko w jednym miejscu.
Co do poprzedniego postu to aż i wstyd, przepis miał być jutro a jest dużo później niż zapowiadałam :(
Zaległa masa do orzeszków:
25 dag orzechów włoskich
25 dag cukru pudru
3 żółtka
20 dag masła
Orzechy sparzyć gorącą wodą, zmielić. Masło utrzeć z cukrem, dodawać kolejno po jednym żółtku, następnie dodać orzechy. Do smaku można dodać trochę alkoholu.
Życzę wszystkim dobrej nocy.