niedziela, 27 lipca 2014

Wycieczka na niedzielne popołudnie Dobczyce cz. 1

Niedzielne popołudnie spędziliśmy w ubiegłą niedzielę na zwiedzaniu Dobczyc. Chodziłam tam do szkoły średniej - było to kilka lat temu :)- , miło było sobie odświeżyć wspomnienia z tego miasteczka, oraz zobaczyć co się pozmieniało.
Pierwsza część wycieczki to tama lub korona - zwał jak zwał zalewu Doczyckiego. Po około 10 latach zostało znowu umożliwione zwiedzanie tamy. Dzieciaki miały radochę.
Wstęp jest wolny, od 1 maja do 30 września można zwiedzać od 9 do 21 a od 1 października do 30 kwietnia (tylko w soboty i niedziele) od 9 do 17.

W tle widać cel drugiej części wycieczki Zamek Dobczycki.

Mała modelka :)

Męska część rodzinki mąż z synem Darkiem.

Oraz ja z Darkiem, w tle przepompownia wody oraz zamek :).






piątek, 18 lipca 2014

Lawendowe zbiory

Dzisiaj króciutko,
zaczęłam moje lawendowe zbiory na moim mini poletku lawendy. Udało mi się uzbierać na razie tylko trzy bukieciki ponieważ ciągle przelewa. Już widzę że dużo lawendy niestety się zmarnuje. A szkoda. Swoja lawendę wykorzystam do woreczków zapachowych do szaf. Wykorzystam również gałązki z lawendy ponieważ one też mają ten aromat.
Jeżeli któraś z was też ma lawendę - spieszcie się z jej zbiorem - szkoda żeby się wam zmarnowała.
Buziaczki pa.
Edit.
I tak, mnie się zmarnowała - padało i nic z niej już nie będzie jedynie gałązki. Teraz trzeba ja przyciąć żeby pobudzić ją do kwitnienia. A kiedyś wyglądała tak.

niedziela, 6 lipca 2014

Ciasto na niedzielę

Dzisiaj proponuje lekkie ciasto z owocami na niedzielę, a że sezon w pełni jest w czym wybierać. W sezonie zimowym można również wybrać owoce mrożone. Ciasto znika w jednej chwili - przyznam się ze kiedy było jeszcze ciepłe sama wpałaszowałam niezły kawałek.
Ciasto to nazywa się "Ucierane z owocami", trochę przypomina biszkopt - jest pycha i co ważne proste i szybkie w przygotowaniu.
Składniki:
0,5 litra owoców (mogą być poziomki, małe truskawki lub pokrojone na ćwiartki, borówki, czernice, maliny)
6 jajek
15 dag masła
6 łyżek oleju
1,5 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
1 szklanka cukru kryształu
1 cukier wanilinowy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
kilka kropel octu
Wykonanie:
Rozpuścić w rondelku masło, po rozpuszczeniu dodać 6 łyżek oleju i zostawić do przestygnięcia. Z białek ubić pianę, ja dodaję też do nieubitych białek 1/4 szklanki cukru i kilka kropel octu na cukier, co powoduje że białka lepiej się ubijają. Ubijamy pianę. W osobnej misce mieszam całą porcję mąki pszennej i ziemniaczanej + proszek do pieczenia. Po ubiciu piany dodajemy resztę porcji cukru, cukier wanilinowy oraz żółtka - oczywiście stopniowo. Dosypujemy mieszankę mąki i proszku do pieczenia. Następnie dodajemy ostygnięty tłuszcz. Wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Posypujemy owocami otoczonymi w mące aby nie opadały na dno placka. Pieczemy w 160 stopniach Celcjusza, około 45 minut.
Smacznego.

Mniam..............

wtorek, 1 lipca 2014

Kilka słów o zakwasie

W poprzednim poście opisywałam jak zrobić taki zakwas. Mam jeszcze kilka uwag co do tego jaki on powinien być by dobrze chlebek wychodził. Jak wiemy każda mąka jest inna, chodzi o to że niby każda standaryzowana itd, ale biorąc mąkę firmy x typ 720 oraz mąkę firmy y typ 720 będą to bardzo podobne ale jednak rożne mąki. W szczególności chodzi mi o to że jedna będzie przyjmować więcej wody a inna mniej.
Robiąc zakwas zawsze kierujmy się zasadą, że w lecie ten zakwas robimy luźniejszy, bardziej rzadki a zimą bardziej gęsty, zwarty. 
Im więcej będziemy piec własnego chlebka tym więcej nabierzemy wprawy - zgodnie z powiedzeniem praktyka czyni mistrza. 
Pokażę wam jak wygląda mój zakwas. 
W pierwszym dniu (uwaga mogą być różne skojarzenia :) )

Oraz w drugim dniu jakąś godzinkę po dodaniu drugiej porcji wody i mąki - wiem, wiem zaraz mi się dostanie ze pisałam żeby nie zaglądać, wybaczcie to tylko w celach dydaktycznych. Dodając to zdjęcie przypomniało mi się że warto również zrobić taką "pierzynkę" z mąki z której wyprowadzamy zakwas.
Wtedy lepiej on pracuje.