Odgrzebane z szafy...
Co by nie pisać, co by nie mówić dawno a nawet bardzo dawno mnie nie było choć muszę przyznać trochę podglądałam Wasze blogi i zazdrościłam czasu na ich pisanie i spełnianie się w różnych formach jakie czynicie Musze przyznać trochę z lenistwa ale i trochę z powodu innych obowiązków - dwu letnia córa - mnie nie było.Teraz spodziewam się drugiego dziecka, jest to dla mnie trudny czas z powodu tego iż jest to ciąża zagrożona. Parę tygodni wstecz wylądowałam na dłuższy okres w szpitalu i gdyby nie szydełko chyba bym tam zwariowała do reszty. W czasie mojego przymusowego "SPA" jak to nazwał mój mąż zrobiłam zaległy bieżnik dla teściowej - zdjęcia brak - ale postaram się to nadrobić. Kolejną serwetkę którą wydziergałam była oto ta:
I jak to zwykle bywa powędrowała w ręce Pani Ani, z którą pracuję od jakichś dwóch lat.
Czy wy też tak macie, że większość waszych prac wędruje do innych rąk?
Popełniłam również bieżnik - ten z kolei dla siostry:)